Kraj nieograniczonych możliwościNorwegia, lipiec 2009
Tym razem nie fiordy i morze, a jeziora i rzeki były celem naszej wyprawy do Norwegii. Spędziliśmy w tym jedynym w swoim rodzaju kraju cudowne dwa tygodnie, łowiąc dorodne szczupaki, okonie, sandacze, a także pstrągi i lipienie. Po drodze zobaczyliśmy wiele dzieł natury godnych polecenia w najbardziej renomowanych przewodnikach.
Mało kto zdaje sobie sprawę, że bajkowo wręcz piękne miejsca znajdują się nie tylko na odległych kontynentach, ale też całkiem niedaleko od Polski. Podróżując po takich regionach Norwegii jak choćby Lierne, ma się wrażenie, jakby się trafiło na do jednego ze słynnych parków narodowych Ameryki. Dzikie góry, zielone lasy pełne zwierzyny i wszędobylskich trolli, porośnięte ubogą roślinnością rozległe płaskowyże. A do tego ciche jeziora z krystalicznie czystą wodą oraz pełne spienionych szypotów górskie rzeki, spadające miejscami z hukiem w dół po skalistych kaskadach. Każdy miłośnik podróży oraz urlopu spędzanego na łonie natury powinien to zobaczyć. I obowiązkowo zabrać ze sobą wędkę, bo warto.
W wyprawie poza mną uczestniczyli: mój przyjaciel Piotr Motyka oraz przesympatyczny Darek Małysz, znany wędkarz z Krosna i wytwórca doskonałych woblerów „Dorado”. Razem złowiliśmy na wyprawie co najmniej 200 ryb, a szczupaków z Kroderen nie zapomnę nigdy. Szczególnie fascynująca była zmienność wędkarskich przygód: mogliśmy polować na wiele bardzo atrakcyjnych gatunków, wędkować rozmaitymi metodami - od spinningu, poprzez lekki trolling aż po sztuczną muchę - i to na bardzo odmiennych od siebie typach wód. Bez żadnej przesady mogę powiedzieć, że to było „łowienie życia”.
Autor reportażu: Zbigniew Pszczoła
1. Jezioro Vansjøn
2. Jezioro Krøderen
3. Region Lierne