Dla mnie problemem było ograniczenie regulaminu wyłącznie do metody muchowej. Musiałem więc szybko przejść kurs nauki rzucania dwuręczną muchówką, co na pewno przyda się w przyszłości. A jak to się skończyło tym razem? Zobaczcie sami na zdjęciach.
Podróż jak zwykle do Szwecji – samochodem do Gdyni, a potem przez Bałtyk promem. Tym razem wybraliśmy trasę przez Sierpc, Toruń i dalej na autostradę do Trójmiasta. Podróż to zawsze szansa na pogawędki, wspomnienia. Temat numer jeden to oczywiście ryby.
Od promu jedziemy zaledwie przez około godzinę szosą wzdłuż wybrzeża Blekinge w kierunku Malmö. Nieopodal Karlshamn zjeżdżamy w kierunku miejscowości Mörrum, a potem jedziemy na Svängsta. Wkrótce docieramy na miejsce.
Nasze miejsce zakwaterowania jest wybrane nieprzypadkowo. Domek znajduje się zaledwie 150 metrów od rzeki Mörrum, na odcinku wędkarskim Knaggalid.
Kolejny dzień to czas treningu. Nie wolno nam jeszcze zakładać much, ale możemy pobrodzić w rzece i poćwiczyć rzuty. Robimy to w Knaggalid, nieopodal domku.
Mamy na dzisiaj pierwszą licencję zezwalającą na łowienie ryb w rzece Mörrum. A więc zaraz po śniadaniu start.
Kolejny dzień powinien zaowocować lepszymi wynikami, bo wydaje się, że przysłowiowe „frycowe” już zapłaciliśmy wczoraj. Dziś wędkujemy znowu w centrum miasta Mörrum, a potem przenosimy się na obwód Härnäs położony znacznie wyżej, w rezerwacie przyrody.
Trzeci dzień łowienia jest zarazem ostatnim dniem ważności naszej licencji na Mörrum. Od jutra rzeka odpoczywa. Chłopcy ruszają więc z nadziejami na jakiś większy okaz, ale ja mam tego dnia inny plan. Wyruszam nad oddaloną o pół godziny jazdy samochodem rzekę Skrabeån, która leży już w Skanii. Chcę ją w ogóle zobaczyć, ale biorę też wędkę spinningową. Może uda się złowić troć, której jest tam ponoć sporo? Zobaczmy jednak najpierw, co wydarzyło się na Mörrum.
Moja wycieczka na rzeke Skrabeån była powodowana po pierwsze ciekawością, po drugie faktem, ze łowiąc wczoraj ładną rybę spełniłem swoje marzenia odnośnie do rzeki Mörrum. Pewnie, że warto pokusić się o jeszcze więcej zdobyczy, szczególnie że padają tu często sztuki kilkunastokilogramowe. Ale w przy tak małym nasyceniu wody rybą, obecnie nasze szanse nie wyglądają najlepiej.
Nie wykonałem zbyt wielu rzutów spinningiem, bo długo szukałem właściwego odcinka, na który dano nam zezwolenie. Skupiłem się zresztą bardziej na robieniu zdjęć. Jutro ma tu łowić Adam i on zapewne coś złowi do fotki. Mnie się to nie udało.
Ciche miasteczko nad Bałtykiem, na pograniczu szwedzkich prowincji Skania i Blekinge. Założone zostało w XII wieku, pomiędzy wzgórzem Ryssberget i zatoką Bałtyku (obecnie Sölvesborgsviken). Dawniej, podobnie jak te dwie prowincje, należało do Danii, a pod władanie króla Szwecji przeszło w XVII wieku w wyniku traktatu z Roskilde. Spacer po spokojnych uliczkach Sölvesborga nie powinien zająć więcej niż dwie godziny. Najciekawszym zabytkiem jest zbudowany z czerwonej cegły kościół św. Mikołaja, którego najstarsza część pochodzi z XII wieku. Przez Sölvesborg przebiega trasa linii kolejowej.
Portowe miasto w południowej Szwecji w regionie Blekinge. Powstało w okolicy wioski rybackiej Bodekull, a nazwa Karlshamn (na cześć króla Karola X Gustawa - tego z "Potopu") oraz prawa miejskie zostały nadane mu w 1664 roku. Ma ładny, rozległy rynek i kilka zabytkowych budynków – w tym XVII-wieczny kościół Karola Gustawa. Współcześnie w Karlshamn odbywa się Festiwal Piosenki Krajów Nadbałtyckich. Dla turystów miasto jest atrakcyjne ze względu na bliskość rezerwatu przyrody Eriksberg (dzikie zwierzęta zgromadzone na 9000 ha parku krajobrazowego, które można podziwiać spacerując bądź przemieszczając się samochodem) oraz słynnej łososiowej rzeki Mörrum. Nieopodal miasta znajduje się 335-metrowy maszt radiowo-telewizyjny, a także stacja przekształtnikowa, do której dochodzi podmorski kabel przesyłowy wysokiego napięcia prądu stałego (HVDC), łączący Kalshamn z Ustką w Polsce. Tutejszy port morski obsługuje połączenie promowe z Kłajpedą na Litwie.
Jeden z ważniejszych portów południowej Szwecji, który obsługuje połączenia promowe z Polską (Świnoujście) i Danią (Bornholm). Zarazem piękne miasto z historyczną starówką, sięgająca swymi korzeniami średniowiecza. Turysta znajdzie tu niemal 300 domów z muru pruskiego w konstrukcji szkieletowej, rozległy rynek Stortorget ze starym kościołem Mariackim oraz ratuszem, kościół św. Piotra czy świetnie zachowany XIX-wieczny teatr miejski. A ponadto ciche, spokojne uliczki i tajemnicze zaułki. Można spacerować po nich godzinami. Ze względu na cenne zabytki architektury miasto zostało umieszczone na Europejskim Szlaku Gotyku Ceglanego. Ciekawostką jest fakt, że w godzinach nocnych – od 21.15 do 3.00 z wieży kościoła na Stortorget można usłyszeć co kwadrans grany przez trębacza hejnał. Tradycja ta sięga XVII wieku, a zadaniem hejnalisty było niegdyś czuwanie nad bezpieczeństwem mieszkańców. Chodziło głównie o ochronę przed rozprzestrzenianiem się ewentualnego pożaru. Warto jeszcze dodać, że Ystad jest miastem komisarza Wallandera – bohatera poczytnych kryminałów Henninga Mankella. W ostatnich latach kwitnie związana z tym turystyka - wiele osób przybywa tutaj tylko po to, aby zobaczyć miejsca akcji swych ulubionych książek i odnaleźć ich atmosferę.
„Szwedzkie Stonehenge” leży ok. 20 km od Ystad, w okolicy niedużej miejscowości Kåseberga (dojście z parkingu kilkusetmetrową ścieżką spacerową). Ales Stenar jest zespołem kamiennych obelisków, ułożonych na szczycie wzgórza. Ważące po kilka ton głazy ustawiono ponad 1000 lat temu, ale odkryte zostały dopiero w 1958 roku - wcześniej pozostawały zakopane pod warstwą lotnych piasków. Gdy ogląda się miejsce z góry (np. z paralotni czy samolotu), widać doskonale, że bloki ułożone zostały w kształcie kadłuba statku. Przypuszcza się, że gromadzili się tu niegdyś Wikingowie. Budowla miała dla nich znaczenie rytualne, być może było to miejsce pochówku. W pobliżu kamiennych bloków podziwiać można malownicze klifowe wybrzeże Bałtyku.
Przybyliśmy tu na kilka godzin, aby przetestować okoliczne wody – ponoć bardzo zasobne w szczupaki ze względu na rezerwat przyrody. Spróbujemy łowić na spinning i sztuczną muchę. Ciekawe, czy szczupaki będą już aktywne – woda ma bowiem tylko 5,4 stopnia!