Wiosenną porą, a konkretnie w ostatniej dekadzie maja 2016 roku, udałem się wraz z kolegami Zenusiem i Robertem na wyprawę do Środowej Szwecji. Wyjazd spadł na mnie jak z nieba niemal w ostatniej chwili, bo wycofał się z niego Piotr Motyka. Po krótkiej konsultacji z małżonką wskoczyłem więc na jego miejsce.
Spędziliśmy 8 dni w środkowej Szwecji, wędkując na dwóch różnych jeziorach. Ryb nie padło może oszałamiająco dużo, ale za to wiele „konkretnych” sztuk – nawet przekraczających metr długości. Nie dopisała nam za bardzo pogoda, trochę padało, a niebo miało zazwyczaj ołowiano-szary kolor. Stąd i zdjęcia nie prezentują się tak, jak mogłyby, gdyby robiono je w słońcu. Mimo wszystko zapraszam do ich obejrzenia! Środkowa Szwecja jest krainą bardzo ciekawą, a zasadę „im dalej na północ, tym mniej ludzi i więcej ryb” uważam niezmiennie za obowiązującą.