fishingexplorers.com

Reklama


Zdążyć przed Jankesami

Kuba, czerwiec 2016

Po 56 latach izolacji, Kuba i USA wznowiły stosunki dyplomatyczne oraz zapowiedziały gospodarczo – turystyczną współpracę. Od 1 listopada 2016 na wyspie ma lądować dziennie około 150 samolotów z amerykańskimi turystami. Kuba, na której obecnie jest zaledwie 130 tys. miejsc noclegowych, nie jest kompletnie przygotowana na przyjęcie tej ludzkiej masy i musi szybko zainwestować gigantyczne środki w turystyczną infrastrukturę. W planach są nowe hotele, mariny, centra handlowe. Dla samych Kubańczyków to oczywiście obiecujące perspektywy, ale zwiększony mocno ruch turystyczny na pewno odbije się na środowisku naturalnym. Każdy przecież chce zjeść homara czy najsmaczniejszą na Karaibach krewetkę. Z kolei każdy amerykański wędkarz z Florydy chciałby spróbować łowienia w słynnych kubańskich rezerwatach przyrody, które kipią od tarponów, bonefish'ów i permitów. To jedne z ostatnich na świecie łowisk tych ryb, które bez przesady można określić szumnym mianem „dziewiczych”. Muszkarze z USA są w stanie zapłacić każde pieniądze za porządne łowienie tej tropikalnej trójcy, a o kubańskich „flatsach” - w szczególności - marzą od dawna. Teraz, po ponad pół wieku posuchy, będzie to dla nich dziecinnie proste – ot, zaledwie godzina lotu z Miami.
Nie wiedząc jak to wszystko odbije się na moich ukochanych tarponach, postanowiłem za wszelką cenę zorganizować ponowną wyprawę na płytkie wody wokół Wyspy Młodości (pierwszą odbyliśmy w kwietniu 2014), oddalonej o 200 km na południe od Havany. To zupełnie nie turystyczny i trudniej dostępny region Kuby, więc teoretycznie ten przebogaty ekosystem powinien obronić się przed najazdem amerykańskich gości. Jednak pewnym niczego nie można nigdy być do końca i woleliśmy to zawczasu sprawdzić. Polecieliśmy zgraną i bardzo zaprawioną w bojach grupą, łącznie w 8 osób. Ja z Andrzejem łowiliśmy tylko na muchę i poszło nam wybitnie dobrze. Pozostali spinningiści połowili o dziwo gorzej, co było przy tarponach niezwykle zaskakujące. Z jakiś powodów ryby wolały jednak nasze niewielkie i delikatne „sierściuchy” niż robiące więcej hałasu poppery i stickbaity. To kolejny dowód na to, że na rybach uczymy się przez całe nasze życie i niczego z góry nie wolno przesądzać.
W programie nie mogło oczywiście zabraknąć kilkudniowego pobytu w Hawanie – mieście absolutnie magicznym, o niespotykanej nigdzie indziej atmosferze. Jeśli kiedyś tam zawitacie, to koniecznie spróbujcie najlepszego na świecie mojito, posłuchajcie fenomenalnej muzyki na żywo i idźcie na wieczorny spacer 8-kilometrowym Maleconem. Gwarantuję, że nikt nie będzie zawiedziony. Nawet jeśli ryby nie będą brały!

Autor reportażu: Maciej Rogowiecki



Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba
Kuba