Afryka dzikaKenia, marzec 2011
Czarny ląd to najbardziej fascynujący kontynent. Wielobarwne wioski murzyńskie, parki narodowe pełne dzikich zwierząt, bezkresny busz… Ludzie żyjący skromnie i biednie, na których twarzach widać niekiedy cierpienie, ale częściej radość z każdego przeżytego dnia. Warto ich poznać i polubić.
Wędkarze też znajdą tam coś dla siebie. Malindi – niewielki kenijski port położony na wybrzeżu Oceanu Indyjskiego, to jeden z czołowych ośrodków wędkarstwa morskiego „big game” w skali światowej. Wielkie bogactwo ryb Kenia zawdzięcza między innymi somalijskim piratom, którzy parę lat temu skutecznie odstraszyli z tego rejonu świata rybackie kutry, odpowiedzialne za rabunkowe odłowy wielu szlachetnych gatunków. Dziś w Malindi jest bezpiecznie, każdy może tu łowić jak niegdyś Hemingway wspaniałe marliny, tuńczyki i żaglice, a po skończonym wędkowaniu wypoczywać w luksusowych, acz bardzo atrakcyjnych cenowo hotelach, i cieszyć się życiem. A obowiązkowym dodatkiem do morskiej przygody powinno być safari. To fascynująca przygoda, odkrywająca przed nami prawdziwe oblicze afrykańskiej sawanny.
Autor reportażu: Piotr Motyka
1. Mombasa
2. Nairobi
3. Malindi
Ernest Hemingway w Malindi
"Kiedy dotarli do wybrzeża pod Tangą, safari mieli już za sobą i za dwa tygodnie rozpoczynali długą podróż do domu, a tymczasem Ernest chciał zaznajomić Philipa Percivala z łowieniem ryb głębinowych na Oceanie Indyjskim, toteż częściowo za pieniądze młodego Alfreda Vanderbilta wynajął statek "Xanadu" i wraz z Alfredem i resztą towarzystwa wypłynął z Malindi. Połowy okazały się dobre: łowili umbry, seriole, odmianę świni morskiej, dwa rodzaje graników, jak również delfiny i żaglice. Ernest zaczął marzyć o rozbiciu obozu na wyspie Mafia. Między nią a wybrzeżem był wartki, wąski kanał, przez który podobno przepływały wszystkie wędrowne ryby."