Pod koniec kwietnia 2005 roku wybraliśmy się w czwórkę do Szwecji. Celem numer jeden były tym razem pstragi potokowe – marzyły nam się takie czterdziestaki, a może pięćdziesiątaki... Znałem już dobrze małą smalandzką rzekę Alsteran, zaproponowałem więc, aby nad nią właśnie skierować naszą wyprawę. Koledzy mieli tam gościć po raz pierwszy.
No i trafiliśmy jak szczęśliwe liczby w totolotka! Pstrągi brały fantastycznie – zarówno w rzece, jak i w śródleśnym zaporowym jeziorze. Z brzegu i z łódki, rano i wieczorem. Po wielu latach trudnego pstrągowania w Polsce mogliśmy poczuć wreszcie, czym jest dobre, zasobne w potokowce łowisko.
Kochany gospodarz Michael udostępnił nam też na kilka godzin jedno z lepszych szczupakowych jezior południowej Szwecji – Tämmen. Wyniki, jak na jedną niezbyt długą sesję, były nadspodziewanie dobre. Padły dwie metrówki i kilkanaście mniejszych sztuk.
Nanette przygotowywała nam bardzo smaczne śniadania, a wygodne zakwaterowanie w przytulnym, wiejskim pensjonacie dawało gwarancję udanego wypoczynku po wędkowaniu. Jednym słowem: kapitalny wyjazd! Jedynym jego cieniem było zgubione przeze mnie pudełko z najlepszymi pstrągowymi przynętami. Ale biorąc pod uwagę wędkarskie wyniki, jakoś to przebolałem.