Nadchodzi czas w którym dużo łatwiej niż kiedykolwiek złowić wielkiego szczupaka. Jesień, to idealna porą, aby spróbować swoich sił i zmierzyć się z tym wspaniałym drapieżnikiem. Musimy tylko dopilnować wszystkiego tak, aby nasze marzenie nie legło w gruzach już na starcie. Poniższy tekst jest dla tych, którzy mażą o wielkim esoksie.
Wybierając się na duże szczupaki, bez znaczenia doąd, musicie już wcześniej się do tego dobrze przygotować. Dbałość o każdy element zestawu, dobranie wszystkiego w odpowiedni sposób, przygotuje was na walkę z silnym przeciwnikiem jakim jest wielki szczupak. Dzięki swojej pracy przewodnika mam możliwość obserwowania, jakie błędy popełniają wędkarze nastawiający się duże esoxy. Często zdarza się, że już na starcie skazani są na porażkę. Postaram się zatem wyjaśnić, jakiego sprzętu użyć i jak postępować na łowisku, aby uniknąć sytuacji, w której z góry będziecie na straconej pozycji.
Nie pomogą super skuteczne przynęty, czy tajne metody, jeśli w łowisku nie będzie najważniejszego, czyli dużych ryb. Niestety, polskie wody lata świetności już dawno mają za sobą. Obecnie, aby mieć realną szansę na złowienie szczupaka powyżej metra długości, musimy wyjeżdżać za granicę. Szwecja czy Irlandia to w tym momencie najwłaściwsze kierunki. W tych krajach nie brakuje dużych ryb, więc łatwiej świadomie się na nie nastawiać. Od kilku lat zajmuję się przewodnictwem wędkarskim na jeziorze Corrib w Irlandii i bez wahania mogę stwierdzić, że jest to jedna z najlepszych wód szczupakowych w Europie. Tu złowienie kilku ryb powyżej 100 centymetrów dziennie nie jest niczym nadzwyczajnym. Trafiają się natomiast osobniki przekraczające długość nawet 120 cm! A kiedy znajdziemy się już na odpowiedniej wodzie, musimy najpierw znaleźć ryby...
Na każdym nieznanym jeziorze zaczynamy poszukiwania potencjalnych miejsc od analizy mapy łowiska. Plan batymetryczny jeziora może nam wskazać wiele obiecujących miejsc, które później sprawdzimy z wędką. Szczupaki na całym świecie zajmują podobne miejsca w jeziorze. Wyszukujemy na mapie przede wszystkim wszelkich zatok, uskoków dna, wlotów rzek i górek podwodnych. Jeśli byliśmy już na danym łowisku wiosną, to mamy ułatwione zadanie. Szczupaki na początku jesieni zajmują dokładnie te same rewiry, co wiosną, stojąc tylko nieco głębiej, najczęściej na 3-4 metrach. Kiedy wytypujemy potencjalne rewiry, w których spodziewamy się brań, ruszamy na jezioro. Teraz naszą uwagę skupiamy na echosondzie, dzięki niej odnajdziemy bowiem stada białej ryby, a tam powinny przebywać również szczupaki.
Bardzo przydatna funkcja w sondzie to pomiar temperatury wody. Im bliżej zimy, tym ryby bardziej szukają choćby odrobiny cieplejszej wody. Dlatego każde miejsce, które ma choć troszkę wyższą temperaturę, ściąga ryby jak magnes. Miejscówkę, która wygląda bardzo obiecująco, warto odwiedzić kilka razy o różnych porach dnia, nawet wtedy, gdy nie mieliśmy tam brania za pierwszym razem. Często bywa tak, że szczupaki akurat nie żerują, a przy kolejnym napłynięciu mamy branie za braniem... Pewne pory żerowania to świt i zmierzch, ale według moich doświadczeń najlepiej szczupak żeruje w samo południe, między godzinami 12 a 14. Łowiska płytkie (1-4 m) najlepiej obłowić dżerkami lub woblerami z niewielkimi sterami. Wielkość 10-15 cm będzie idealna.
O tej porze roku prowadzimy przynętę bardzo wolno i z częstymi przystankami. Jeśli teren do obłowienia jest rozległy, warto popływać najpierw w trollingu. Po pierwszym braniu skupiamy się na tej okolicy dokładniej. Wszelkie stoki obławiamy za pomocą gumy, metodą opadu. Przynęty i w tym wypadku wahają się pomiędzy 10 a 15 cm. Ciężar główki zależy od głębokości łowiska, najczęściej szczupaki reagują na przynętę wolno opadającą. Na moich łowiskach wygląda to mniej więcej tak: 4 metry wody – 8 do 10 g, 6 metrów – 10 do 15 g, 10 metrów – 15 do 20 g. Głębiej ryb szukam za pomocą trollingu, używając woblerów o długości 15-25 cm. W większości są to modele pływające, głęboko nurkujące. Jeśli chodzi o kolorystykę, w Irlandii na wodzie do 5 m głębokości stosuję najczęściej stonowane, naturalne barwy. Gdy łowię głębiej, często sięgam po kolory fluo. Trolling to jedna z moich podstawowych technik podczas jesiennych wypraw za szczupakiem. Pozwala mi obłowić duże obszary w krótkim czasie i znaleźć ryby nawet wówczas, gdy żerują bardzo krótko.
No dobrze. A kiedy znajdziemy już odpowiednie łowisko, to musimy czymś złowić nasze ryby...
Do skutecznego połowu szczupaków potrzebne nam będą trzy zestawy. Dzięki nim będziemy mogli obłowić większość jesiennych miejsc, w jakich przebywa ta ryba. Pierwszy z nich to zestaw do łowienia dżerkami. Wędzisko o długości około 200 cm, ciężarze wyrzutowym do ok. 60-80 g. Wędka powinna mieć szybką akcję, ale i dość głębokie ugięcie (paraboliczne). Tym zestawem będziemy łowić często między roślinami podwodnymi, a to wymaga zastosowania mocnej plecionki. Osobiście używam „Power Pro” o średnicy 0,23 mm (ciemnozielona). Kołowrotek musi mieć sprawny, nie zacinający się hamulec. I nie jest najważniejsze, czy jest tomultiplikator, czy tradycyjny kołowrotek o stałej szpuli. To kwestia indywidualnego przyzwyczajenia. Sam od lat z powodzeniem używam tego drugiego w rozmiarze 4000.
Kolejny zestaw będzie nieco mocniejszy. Posłuży nam do łowienia dużymi gumami i woblerami w rozmiarze 15-25 cm. Będziemy go używać zarówno w spinningu, jaki i w trollingu. Wędzisko o długości 240 cm, ciężar wyrzutowy do 80-100 g. Akcja również szybka, ale ciągle w parze z głębokim ugięciem. Dzięki temu łatwo rybę zacinamy i szczupak szybko się męczy podczas walki, a na dodatek nie jest w stanie wyrwać sobie przynęty z pyska. W tym zestawie stosuję mocniejszą plecionkę, 0,28 mm na kołowrotku w rozmiarze 4000. Tak przygotowany jestem w stanie „wyrwać” wielką rybę z gęstej moczarki czy rdestnicy. Ostatni zestaw jest najdelikatniejszy. Jest moim orężem do łowienia gumami w rozmiarze 10-15 cm na główkach do 20 g. W komplecie z kołowrotkiem wielkości 4000, z nawiniętą plecionką 0,19 mm, stanowi idealny zestaw do łowienia szczupaków metodą opadu.
Zestawy mamy omówione, przejdźmy zatem dalej. Kolej na przypon.
Z moich obserwacji wynika,że przypon jest najbardziej lekceważonym elementem zestawu i najsłabszym „ogniwem łańcucha”. Przez niego wiele pięknych ryb wygrywa walkę z wędkarzem. Od razu powiem wam: darujcie sobie wszelkie wolframy, fluorocarbony itp. Kiedy pojawił się tytan, początkowo wydawało mi się, że to idealny materiał. Niestety życie dość brutalnie to zweryfikowało. Okazało się, że tytan „lubi” pęknąć. Ten problem występuje w przyponach wykonanych z jednego kawałka drutu. Troszkę lepiej jest z plecionkami tytanowymi, ale też mają tendencje do pękania, zwłaszcza na zgięciach przy krętliku i agrafce. Ucząc się na błędach, zarówno moich, jak i tych, których byłem światkiem, doszedłem do wniosku, że zacznę sam robić swoje przypony z plecionki stalowej o wytrzymałości 28 kg. Uzbrajając je w mocne, morskie agrafki i krętliki. Pewny model agrafek produkuje między innymi firma „Spinwal”. Bardzo dobrym rozwiązaniem jest zastosowanie zamiast agrafki mocnego kółeczka łącznikowego. Zmiana przynęty przy pomocy szczypiec jest szybka, a my mamy pewność, że nic się nie otworzy w najmniej spodziewanym momencie. Musicie również pamiętać o tym, aby używać przyponów o długości minimum 35 cm, a najlepiej jeśli mają one 40-50 cm. Nigdy nie wiadomo bowiem, jak wielka paszcza zaatakuje naszą przynętę.
Tak dotarliśmy do końca naszego zestawu, czyli do wabika. Tu też są elementy o które należy zadbać.
Kolejny punkt w całości, który może zawieść. Wielu producentów szczupakowych przynęt nie dba o odpowiednie uzbrojenie. Słabej jakości kotwiczki, kółeczka łącznikowe z miękkiego i cienkiego drutu – to najczęściej popełniane błędy w uzbrojeniu. Nasze przynęty bezwzględnie muszą być wyposażone w mocne kotwice. Również kółeczka łącznikowe muszą być pewne, na przykład używane do połowu sumów. Jeśli chodzi o kotwiczki, to warto zainwestować w Ownery ST36 lub VMC V-point. Przynęty gumowe również wymagają mocnego uzbrojenia. Na rynku mamy już odpowiednie modele, nazywane często Big Game. Takie główki znajdziemy między innymi w ofertach firm Gamakatsu, Mustad, czy Dragon. I na koniec kilka rzeczy, które przydadzą się nam po wygranej walce z dużym szczupakiem. Na mojej jednostce ryby zawsze podbieramy dużym, gumowanym podbierakiem lub ręką. W łodzi jest przygotowana specjalna mata do położenia na niej ryby. Należy pamiętać, aby matę uprzednio zamoczyć w wodzie. Jeśli ważymy rybę, to używamy do tego specjalnych worków, wykonanych z miękkich materiałów i również pamiętamy o uprzednim zamoczeniu w wodzie. Pod ręka leżą różne cążki, jedne do odczepiania, inne do przecinania kotwic w przypadku, gdy ciężko nam wydostać przynętę z pyska ryby. Powyższe informacje pomogą wam przygotować się do spotkania z wielkim drapieżnikiem.
Na koniec pamiętajcie też, że duże szczupaki to skarb w każdym łowisku. Należy o nie dbać i bezwzględnie wypuszczać z powrotem do wody. A one któregoś dnia znów będą próbowały przetestować nasze zestawy. Tego życzę wszystkim czytelnikom!