WĘDKARSTWO • PODRÓŻE • PRZYRODA • DOBRA KUCHNIA I TRUNKI
Włochy i Słowenia, kwiecień 2015
Wiosną 2015 roku wraz z Michałem Pszczołą zrobiliśmy sobie wędkarską pętlę wokół Alp. Odwiedziliśmy takie ciekawe miejsca, jak Monachium, Innsbruck, Trento (Trydent), Bled i Wiedeń. Wędkowaliśmy natomiast na jednym z dopływów włoskiej Adygi, małym jeziorze zaporowym zlokalizowanym na Sawie Dolince w słoweńskich Jesenicach oraz na Lepenie – dopływie górnej Soczy.
Zaskoczyły nas szczególnie Włochy – tamtejsze łowiska okazały się rybne, co dziwi w kontekście masowych wyjazdów Włochów do Słowenii i Bośni. Jak widać, na własnej ziemi mogą oni również znaleźć bardzo ciekawe wody… Człowiek ma jednak w sobie silną potrzebę podróżowania i odkrywania czegoś nowego!
Wracając do Włoch, 2,5-kilometrowy odcinek specjalny ("no kill") naszej rzeki obfitował w okazowe pstrągi i marmoraty, czego dowiodły nie tylko udane połowy, ale również obserwacje - piękne sztuki widoczne były „gołym okiem” na wielu fragmentach rzeki. Niektóre były aktywne, inne mniej, w każdym razie wiemy, że one tam na pewno są i pojedziemy zapewne do regionu Trentino jeszcze nie raz.
Jeśli Italia, to słońce, piękne widoki i bodaj najlepsza na świecie kuchnia. Niczego z tych rzeczy nam nie zabrakło! Dodatkową atrakcją było natomiast kameralne SPA w naszym hotelu. W (niewygórowanej) cenie pobytu mieliśmy możliwość skorzystania po wędkowaniu z basenu, sauny tureckiej i fińskiej. W dodatku byliśmy tam sami, bo narciarski sezon właśnie sie skończył. Nie ma nic lepszego na przemarznięte w górskiej wodzie kości i lędźwia.
Naszym przewodnikiem był niezwykle sympatyczny Paolo – z zawodu architekt, a po pracy pasjonat wędkarstwa muchowego. Pokazał nam łowiska, użyczył łownych modeli much i zdradził najskuteczniejsze techniki połowu. Zawsze uśmiechnięty, zawsze skory do pomocy – w sumie fantastyczny gość!
Po trzech dniach spędzonych w Italii przejechaliśmy do Słowenii. Tam znowu same nowości (przynajmniej dla mnie): najpierw przetestowaliśmy górskie jezioro zaporowe na Sawie Dolince, a naszym przewodnikiem był stary dobry znajomy – Rok. Kilka godzin spędzonych w belly boatach zaowocowało dużą dawką wędkarskiej wiedzy o technice „jeziorowej nimfy”. Udało nam się złowić 4 piękne tęczaki, co nie było wielkim wynikiem, ale nam i tak sprawiło wiele radości. Wszystkie pstrągi wyglądały jak okazy dzikie z Ameryki Północnej, wszak dorastały od małego w górskiej rzece.
Wreszcie ostatni dzień połowów to był prawdziwy deser. Wycieczka w wysokie Alpy Julijskie w dorzecze górnej Soczy pozostanie dla mnie niezapomnianą przygodą. Przewodnik – Bastian – postarał się, aby nam się nie nudziło. Przez cały dzień złowiliśmy z Michałem niemal 30 ryb, z czego przynajmniej połowę na suchą muchę. Tęczaki dochodziły do 50 centymetrów. Kameralna rzeczka Lepena to jedno z najpiękniejszych miejsc do wędkowania, jakie kiedykolwiek widziałem. Tak, jakbyśmy znaleźli się w centrum tatrzańskiego parku i łowili tam ryby. Coś mocno nierealnego!
Autor reportażu: Piotr Motyka